Zaczynam osiemnasty rok mojej edukacji muzycznej. Zdaje się, że kończę ten przedłużający się czas. Powinnam być z siebie dumna. Zadziwiające jak pokrętną drogę można przejść od fascynacji do frustracji. Kończę edukację muzyczną marzeniem, które okazało się absolutnym złudzeniem. W fotografii jest inaczej. Formalnej edukacji mam za sobą rok. Jeden jedyny. Zawsze uważałam, że to muzyka obnaża moją emocjonalność, ale fotografia robi to jeszcze brutalniej. Miałam mieć wszystko pod kontrolą, a jakby wszystko działo się poza mną. Fotografia uzależnia, stanowi część mojego sposobu myślenia. Aparat stanowi moją najtwardszą kość i najlepiej wyćwiczony mięsień.
Na zdjęciach MY. Najmłodsi z Bartniczaków. Piękni, trzydziestoletni. Kolejny wakacyjny urywek.